Dziś z zupełnie innej beczki - przedstawiam Wam moje dzieło, do którego - po pierwsze podchodziłam dłuuuugo i z niewiarą we własne siły, a po drugie - jego realizacja ciągnęła się ponad rok... Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania i powiem Wam, że mimo paru niedoskonałości, jestem bardzo zadowolona i dumna z siebie :p Oto ŚCIANA:
Obrazki malowałam na papierowej tapecie, bo bałam się, że wyjdą takie paskudy z moich bazgrołów, że łatwiej będzie usunąć tapetę niż zamalowywać ścianę od nowa... Okazało się, że mogłam od razu malować na ścianie :)
A to nowe łóżko Stasia, zaprojektowane i zbudowane od zera własnoręcznie przeze mnie i mojego męża :) Tacy zdolni jesteśmy, hehe :) Brakuje jeszcze jednej rzeczy, ale teraz nie mam na to w ogóle czasu...
Zła jestem dziś okropnie, bo mi przyszedł nowy czynsz i zdecydowanie wyższe niż byłam na to przygotowana rozliczenie C.O. ...
Pozdrawiam gorąco :)