Kolejny wpis do albumu wędrującego - tym razem album Doroty G. "Fioletowy bzik". Lawenda być może jest zbyt oczywistym skojarzeniem z fioletem, ale ja lawendę uwielbiam i nie mogłam jej ominąć ;)
Nie wiem jak to się stało, że w tym roku zabrakło u mnie suszonej lawendy - chyba byłam w czasie ścinania bardzo nieobecna... Dlatego we wpisie musiałam ratować się lawendą sklepową, choć i ta pachnie pięknie :) Oczywiście jest też haftowana torebeczka na susz - Dorotko, postarasz się sama o lawendę w przyszłym roku, dobrze?
I pierwsze próby z embossingiem na gorąco - rewelacyjna sprawa, mimo że z pomocą żelazka ;)
Przepraszam, że tak bardzo zaniedbałam Wasze blogi - strasznie cierpię na brak czasu...
I obawiam się, że przed Świętami lepiej już nie będzie... :(
Ściskam mocno!!!
piątek, 5 listopada 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kochana... przepiękny wpis =] Te delikatne zielone dodatki są rewelacyjne... Bardzo mi się podoba =]
OdpowiedzUsuńA czasu to nie tylko Tobie brakuje =] Ja też niby powinnam mieć go więcej, ale powiem brzydko "dupa"... =]
Pozdrawiam...
piękny wpis :)z czasem to tak jest... a efekt embossingu cudny - muszę spróbować!
OdpowiedzUsuńprzepiękny lawendowy kolor.
OdpowiedzUsuńPiękne kolory. Uspokaja samo patrzenie na cudo które stworzyłaś.
OdpowiedzUsuńDawno tu nie zaglądałam. W ogóle opuściłam się ostatnio ze scrapowaniem...i żałuję jak patrze na te cuda. W sumie nie wiem, gdzie się wpisać, bo każda praca jest cudowna, estetyczna. Fiolet i lawenda są przepiękne!!!
OdpowiedzUsuń